Dior Dune - chropowatość i charakter. |
Zapach rozwija się cytrusowym, aczkolwiek wcale nie rześkim, wstępem. Jednak to tylko chwila, migawka. Chropowatość mchu dębowego sprawia, że tę opowieść odbiera się głębiej, dobitniej, trafniej. Żeby nie było zbyt łatwo i przystępnie - pojawiają się tu także aldehydy. Czuć zatem ducha przeszłości. Ja nazwałabym te aldehydy nieszkodliwymi. One nie przeszkadzają, nie narzucają się, są raczej w tle, a sam zapach w swoim wydźwięku, odbierany dziś, nie zestarzał się za ich sprawą aż tak bardzo. Co więcej, pachnidło to balansuje na nierównej, animalnej krawędzi, przez co nie mam problemu, by stwierdzić, że Dune - może nie całościowo, lecz w pewnych obrysach, brzmi uniwersalnie płciowo, tj. uniseksowo.
Dior Dune to zapach, który gra kontrastami. Nie mam problemu z tym, by przypisać do niego również i męskie obrysy. |
Z jednej strony "Wydma" pachnie ciepłym piaskiem, z drugiej zaś - wiatrem i mokrą ziemią. Kwiatowe serce zapachu majaczy wilgotnością. Całość wpisuje się w późnoletnią, nadmorską, słoną scenerię... Dopiero w końcowej fazie Dune staje się bardziej przymilny, za sprawą wanilii i benzoesu - wysładza się odrobinę... Odnotowuję tutaj też pewne ocieplenie kompozycji, od teraz jest ona bardziej matowa i gładka, nie tak ostra i drapiąca, jak na początku.
(Recenzuję w oparciu o starą miniaturkę. Słyszałam jednak, że Dune po reformulacji pachnie dziś zgoła inaczej. Siła rażenia wersji dawnej jest naprawdę imponująca, a sama trwałość - wielogodzinna).
Skład perfum:
aldehydy, piwonia, mandarynka, bergamotka, brazylijskie drzewo różane, lilia, jaśmin, ylang-ylang, róża, pszonak, drzewo sandałowe, bursztyn, paczula, piżmo, benzoes, wanilia, mech dębowy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz