Wąchając pierwszy raz te perfumy pomyślałam sobie, że zapach jest bardzo elegancki. Jakby tego było mało - za kompozycję odpowiada tutaj Francis Kurkdjian - mistrz perfumiarstwa, musiałam więc zatem zanurzyć w nich swój nos!
Dużo tutaj migoczącej pomarańczy, a może i nawet mandarynki (producent wymienia w składzie kwiat pomarańczy, a nie sam owoc, ale idźmy dalej, będę mówić o swoich odczuciach). Nie czuję kwaśności a słodycz też jest raczej umiarkowana.
Prawdopodobnie to sprawka miodu, który rozlał się po tych cytrusach, zanurzył się w nich i tym samym zabrał trochę tej pomarańczowej goryczki. Oczami wyobraźni widzę rozgrzane pomarańcze spadające z drzew wprost do wielkich, miodowych beczułek! Miód z kolei jest tutaj taki bardzo herbaciany - ciepły, słodziutki, gęsty. Pierwsze chwile spędzony z Le Parfum kojarzą mi się z rozbłyskiem słońca. A może i nawet blaskiem? Może to blask, który bije od kobiety noszącej te perfumy? - Ona jest ułożona, ustatkowana, spokojna, pogodzona ze sobą. Nie musi nic nikomu udowadniać, ma szczęśliwą rodzinę, wie, że ze wszystkim sobie poradzi, ma uśmiech w sercu. Później na scenę wkracza rozpędzony jaśmin, który jest jak uderzenie, jak fala. Jego podmuch jest bardzo przyjemny i na tyle intensywny, że jaśmin zaczyna wybijać się na pierwszy plan. Na początku trochę szamocze się z kwiatem pomarańczy o miejsce na podium, ale ostatecznie żaden z nich nie wygrywa - od teraz grają w duecie, w jednej drużynie. Ostatni akt gra tutaj róża. Nie jest to jednak jej popisowy występ; jest bardzo łagodna, właściwie za bardzo - przez to zostaje raczej słabo zauważana i pomijana.
Jedyne co mam do zarzucenia temu zapachowi to to, że on się na skórze nie za dużo zmienia. Cały czas gra na jednej, monotonnej linii. Może to właśnie dlatego dość szybko mi się ten zapach znudził. Mam 30 ml, a to dla mnie i tak za dużo. Wystarczyłoby mi 15 ml, by się z nim zapoznać i cieszyć. Bo to jest właśnie zapach z kategorii "do zapoznania się". Wielkiej miłości raczej z tego już nie będzie, zużyję flakonik i raczej o nim zapomnę. Niemniej jednak polecam testy osobom, które uwielbiają dominujący jaśmin w perfumach! :)
Trwałość raczej średnia - na mojej skórze maksymalnie 4-5 godzin.
Szkoda, po takim mocnym otwarciu oraz miodowym, eleganckim występie oczekiwałabym większej trwałości i "przylepialności" do skóry.
Bardzo cenię sobie Anję Rubik, i gratuluję jej, że została twarzą tych perfum, jednakże ta kampania mnie nie przekonuje. Ona nie odzwierciedla ducha tego zapachu. Gdzie tu to ciepło, które bije z Le Parfum? Ja widzę tutaj tylko wyniosłą, strojną Anję. A chętniej zobaczyłabym na zdjęciach kobietę uśmiechniętą, o pełniejszych kształtach.
A wy znacie już Le Parfum? Co nim myślicie?
Skład perfum:
kwiat afrykańskiej pomarańczy, jaśmin, paczula, cedr virginia, róża i biały miód.
Miałam identyczny pomysł na zdjęcie, tylko nie z tymi perfumami. Tak czy siak Twoje foty perfum bardzo mi się podobają
OdpowiedzUsuńDziękuję. A zdradzisz, które perfumy chciałaś podobnie obfotografować? :)
UsuńMnie się akurat ta reklama podoba;)O Le Parfum pisałam u siebie już jakiś czas temu:) Faktycznie zapach na skórze nie zmienia się, ale jest piękny:) Ja na sobie nie czułam nuty różanej, za to wyraźny był na mnie kwiat pomarańczy:).
OdpowiedzUsuńZnajdę ten wpis u Ciebie i sobie poczytam :-)
UsuńJa jak nie lubię monotonii ale muszę coś poznać od Saab ;D
OdpowiedzUsuńHehe, za dużo różnorodności to tu nie ma - jest Le Parfum i pełno flankerów :D
UsuńPomarańczkę uwielbiam, ale nadmiar cytrusów u mnie w domu niestety nie jest wskazany, bo mąż jest alergikiem. Staram się więc nie przeginać i nie poszukiwać kolejnych chciejstw idących w te klimaty :D
OdpowiedzUsuńTeż lubię cytrusy w perfumach, zwłaszcza podane z białymi kwiatami i aldehydami ;-)
UsuńAle do Ciebie bardziej pasują ciężkie klimaty rodem z Hypnotic Poison :)