25 grudnia 2016

Giorgio Armani Si edt


Cate Blanchett przyciągnęła mnie do tych perfum jak magnes. Bardzo cenię Cate jako osobę, a także wielbię jej kunszt aktorski. Brawurowa w "Aviatorze" i "Ciekawym przypadku Benjamina Buttona", dystyngowana w "Carol", i bardzo zadziorna, charakterna jako zła macocha w "Kopciuszku". Jej kreacje aktorskie są wspaniałe! Dla mnie jest także ikoną stylu - zawsze wygląda obłędnie! Od Cate bije klasa, elegancja i piękno - czy tak samo można zatem opisać zapachy, które reklamuje? Sprawdźmy. Rodzina zapachów "Si" coraz bardziej się powiększa. Dziś przedstawię Wam wersję EDT, która od wersji podstawowej różni się przede wszystkim świetlistością - woda toaletowa jest bardziej uzłocona, promienna, radosna, orzeźwiająca. Naprawdę przyjemna.


Otwarcie Si EDT to przede wszystkim czarna porzeczka - dorodna, intensywna, kwaskowa, bardzo soczysta, zerwana prosto z krzaczka, mocno cierpka. Po tym krótkim porzeczkowym wstępie Si idzie dalej wzbogacając kompozycję o kolejne owocowe nuty. Na mojej skórze pojawia się gruszka - bardzo ogrodowa, krucha, osładzająca. Często słyszę opinie, że Si jest zapachem słodkim, ulepnym. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Cukier pochodzi tutaj z owoców, nie ma go jednak dużo, raczej dodany jest "do smaku". W Si znajdziemy także mandarynkę i bergamotkę, które pięknie zestawiają się z neroli. Ten cytrusowo - gorzki akord jest wiodący - dość mocny, momentami podduszający. Czasami też trochę mnie męczy, choć i tak uważam, że jest niezwykle tajemniczy i zmysłowy. Nie umiem zając stanowiska i dokładnie powiedzieć co o nim sądzę bo raz mnie zachwyca, a niekiedy uważam, że jest zbyt intensywny.


Kiedy przechodzimy do nut serca robi się bardziej przestrzennie, Si EDT nie jest już tak "gęste", syropowe. Czuję kwiatowe niuanse. Najszczególniej wybrzmiewa tu róża majowa, która pachnie bardzo hucznie i przenikliwie; trochę miodowo, odrobinę zielono, to prawdziwa perła! Wydobyto z niej to co najpiękniejsze i najcenniejsze. Ona otula mnie delikatnością swoich różowych płatków, serwując naprawdę wyborne doznania olfaktoryczne. Z kolei białe kwiaty są raczej tłem i mają w sobie dużo pierwiastka dostojności, w tej fazie Si nabiera bardzo kobiecych kształtów. Wyobrażam sobie więc Cate ubraną w retrokostium. Przyłapuję ją na tym jak układa swoje włosy i maluje usta na czerwono. Jest odważna w swoich urodowych wyborach, a zarazem subtelna. Patrzy na swoje odbicie w lustrze z miłością. Nadgarstki i okolice szyi spryskuje zachwycającą perfumą, która staje się synonimem luksusu. Bo Si EDT to bogactwo nut i spójnych akordów.


Nie lubię żegnać się z tym pachnidłem - dzięki nienachalnemu retro wydźwiękowi czuję, że pasuje on do mnie. Moje ostatnie chwile z Si to przede wszystkim wanilia i nuty drzewne, tutaj zapach nabiera głębi. Wokół wiruje także ciepłe piżmo, w którym tkwi pewna niewytłumaczalność, łamigłówka. Nie jest to piżmo bez historii, ta otulająca opowieść jest bardzo zmysłowa, rozgrzewająca, ale też enigmatyczna - mam nadzieję, że kiedyś uda mi się rozwiązać jej misterium. Si EDT najlepiej będzie pasowało kobiecie po 30, świadomej siebie; wtedy to ona będzie zdobić zapach a nie na odwrót.


Marzy mi się swój własny flakonik Si EDT... Kiedyś na pewno znajdzie się on w mojej kolekcji, bo ja lubię zapachy tak wyraziste, których projekcja jest duża (choć odrobinę mniejsza niż przy Si EDP). Trwałość także dobra - do 7 godzin. Żałuję tylko, że Si stało się produktem wszędobylskim, dla mas. Na ulicach czuję te perfumy bardzo często. Pryskają się nimi dziś nastolatki, które nie do końca umieją nosić ten zapach. A ja widzę Si w bardziej dojrzałej oprawie. Testy polecam... każdemu! ;-)

A wy znacie już rodzinę zapachów Si?
Z którą wariacją lubicie się najbardziej?

Skład perfum:
czarna porzeczka, gruszka, mandarynka, bergamotka, neroli, frezja, róża majowa, mango, jaśmin, osmantus, truskawka, paczula, piżmo, wanilia, ambra, nuty drzewne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP