Szukacie młodzieńczych, słodkich perfum? A w dodatku lubicie też karmel? Jeśli tak, to czytajcie dalej! Viva La Juicy Gold Couture to nic innego jak mała wariacja na temat klasyka - Viva La Juicy, z którego wyjęto przede wszystkim nutę cytrusową i podrasowano karmelki.
W złotej wersji to właśnie ta karmelowa nuta pręży się najmocniej; jest dominująca i chytra. Tylko czasami ucisza się na chwilkę by ustąpić miejsca białym kwiatom; swoją drogą połączenie karmelu i jaśminu wyszło tutaj naprawdę smakowicie. Ten rozbuchany karmel ciągnie się niemiłosiernie - jest niczym prawdziwy cukierek ciągutek! W smaku przypomina mi karmelowe krówki wyrabiane w domu - pamiętam jak mama mojej koleżanki nas tym częstowała - miałam wtedy może z 7 lat... Legumina z patelni, z karmelizowanego cukru - brzmi pysznie, prawda, że trafne skojarzenie? Nie śmiejcie się, tak właśnie pachnie złota wersja Couture! Czasami czuję też jakiś owocowy przebłysk - to najprawdopodobniej dzikie jagody, jednakże nie są one znów takie wybuchowe - raczej chowają się w cieniu, pojawiają się na skórze tylko od czasu do czasu, znienacka. Drzewo sandałowe i ambra to także wyśmienity dwupak! Sprawiają, że dostrzegam w Juicy Couture pewną "obłoczkowatość" - jest mięciutko, puchato, czuję się jakbym stąpała po chmurce - dzięki nadaniu temu zapachowi lekkości nie jest on przeulepny. Bo to zdecydowanie nie jest karmel rodem z Bonbon, przy Gold Couture nie musisz wstrzymywać powietrza. Ostatnie rozdanie należy natomiast do wanilii: współgra sobie ona pięknie z karmelem, idąc w parze stanowią naprawdę dobrany duet. Ta wanilka - tak ją nazwijmy, jest troszkę syntetyczna jednakże to nie przeszkadza aż tak bardzo w odbiorze zapachu.
Myśląc sobie o Gold Couture mam przed oczami wesołą, rozbawioną nastolatkę ubraną w różową sukienkę. Ten zapach jest trochę bajkowy, jakby stworzony dla księżniczki - raczej służy mi nie jako perfum, ale jako poprawiacz nastroju, przypominacz słodkich chwil. Testowałam już wersję Gold w różnych warunkach i muszę powiedzieć, że najpiękniej pachnie nanoszona na ciało od razu po kąpieli - wtedy na mojej skórze czuję więcej kwiatów, niż gdy aplikuję zapach w ciągu dnia. Być może jaśmin i wiciokrzew nie mają aż takiej siły przebicia, by odważnie wybrzmieć, gdy aplikowane są w pędzie codzienności. Testy polecam osobom, którym karmel niestraszny. Dla mnie jest to zapach z kategorii "do spróbowania". Miły, ale gdyby go zabrakło, to nie będę długo tęsknić. Trwałość zapachu średnia - około 5,6 h.
A wy znacie już te perfumy?
Co o nich sądzicie?
Czy ten karmel da się lubić?
Skład perfum:
dzikie jagody, jaśmin wielkolistny, wiciokrzew, drzewo sandałowe, ambra, karmel i wanilia.
Tych nie znam... Kojarzę tylko Viva la juicy.
OdpowiedzUsuńJa mam w swojej kolekcji Viva la Juicy Le Fleur i jest cudowny, wersji karmelkowej nie znam, a szkoda, bo widzę, że potencjał tu jednak jest:)
OdpowiedzUsuńMiałam je chwilkę! :) Słodziaki rzadko długo ze mną zostają, jakoś zawsze powracam do Jimmy'ego Choo, ale zwykle miło je wspominam. Ten jest słodki, że hej... i, masz rację, taki nastoletni. Uroczy.
OdpowiedzUsuń