4 grudnia 2018

Hermes Eau des Merveilles


Eau des Merveilles znaczy Woda Cudów. A dla mnie ten zapach to przede wszystkim próba uchwycenia słońca, które odbija się od powierzchni wody. Wyobraź sobie ten moment "styku" - nagrzany promień przecina niewzburzoną taflę... Niezależnie od pory, efekt zawsze jest taki sam: doświadczasz ogłuszającej jasności światła, chwilowego pomroczenia. Tak samo zachowuje się Woda Cudów - migocze, oślepia blaskiem, razi swym pięknem i nastrojowością. Nie da się ukryć - Eau des Merveilles to jeden z najbardziej harmonijnych i powłóczystych zapachów, które udało mi się poznać. On naprawdę kojarzy się z wodą - statycznie falującą, trochę niedostępną, stanowiącą wyzwanie. I słoną, przede wszystkim.

Słońce przecinające taflę wody. Tak obrazuje mi się Hermes Eau des Merveilles.

Kompozycja zapachu zdaje się rzeczywiście płynąć, a wraz z obranym nurtem - także i zmieniać. Czysta, kobieca skóra wybija cytrynowo - pomarańczowe nuty, które w Eau des Merveilles podane są w gorzkawy sposób. Męska z kolei zaostrza pieprzne, drzewne i iglaste niuanse. Jednak niezaprzeczalnie Eau des Merveilles to przede wszystkim opowieść o ambrze... Ambrze uniwersalnej, nienakreślającej, nienarzucającej ram płci. Choć w teorii jest to zapach skierowany do Pań, w praktyce... nie sugerowałabym się tym przesadnie. Nie ma tu ani typowo kobiecych odniesień, ani też szablonowych, męskich zarysów. Odłóżcie na chwilę na bok wszystkie sex-owne skojarzenia i dajcie się ponieść tkliwości Wody Cudów... Poczujcie ją sercem, bez filtru stereotypów.

Jesień to czas wysypu różnobarwnych liści, utrzymanych w ciepłej tonacji. Te kolory i desenie idealnie opisują Wodę Cudów.

Eau des Merveilles przywołuje wspomnienia końca lata. Jest wrzesień, a ranki stają się coraz chłodniejsze... Tak, nadszedł ten moment, w którym znów dostrzegasz cykliczność pór roku. Czujesz na sobie nie tylko powiew, ale też posmak jesieni, która powolnymi krokami nadchodzi, by po raz kolejny zaprezentować swoje dobrodziejstwo... Niedługo wszystko się zażółci, zazłoci, zamiedzi... Wraz ze zmieniającym się krajobrazem, przeobrażasz się i Ty - wewnętrznie. Szukasz spokoju obcując nałogowo z naturą, a także i... przestrzenią. Nieograniczoną ścianami, jedynie zasięgiem Twojego wzroku. Wędrujesz po lesie, stąpasz miękko po dywanie z liści i mchu, wdychasz zapach mokrego drewna, jodłowych gałązek... Doznajesz... ulgi.

Ten flakon to małe dzieło sztuki. Niczym pryzmat, który zmienia kierunek biegu fal świetlnych...

Woda Cudów... jest dla mnie synonimem ładu i porządku. Ten zapach spełnia u mnie jakąś ważniejszą funkcję, niż tylko "podobanie się". On kroczy i wodzi za mną... Przez pierwszą godzinę dość mocno kreśli swoją obecność. Z każdą kolejną wytraca powoli swoją ostrość i rysy. Akcent drzewny, choć nadal wyczuwalny - łagodnieje. Eau Des Merveilles staje się coraz bardziej jednolicie ambrowy... Flegmatyczny, powolny, przyklejony do ciała... I taki "przyczepiony", potrafi zostać ze mną bardzo długo.

Skład perfum:
pomarańcza, cytryna, żywica elemi, bursztyn, różowy pieprz, fiołek, pieprz, jodła, mech dębowy, cedr, madagaskarska wetyweria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP