Chloe Nomade - Kobieta Włóczykij z chropowatym charakterem i dużą ilością silnych akcentów. Niektórzy powiedzą, że te perfumy mają wiele męskich obrysów - zgodzę się z tym, one rzeczywiście potrafią ułożyć się odrobinę samczo, a nawet "brzydko" - dla mnie to nie jest ich wada, a raczej zaleta. Pod tym względem są unikatowe. Nomadka wyróżnia się, choć wcale za tym nie przepada. To indywidualistka, globtroterka, która ceni sobie wolność, swobodę i nieskrępowanie. Widać to w jej sposobie bycia. Wędrowniczka wyznaje minimalizm, lubi zgaszone kolory i praktyczne materiały, w których skóra oddycha. Wygodę stawia ponad wszelkie mody. Prawdopodobnie dziś będzie miała na sobie lniane, brązowe spodnie i prostą koszulkę w stonowanym odcieniu. Na stopach sandały. Opalone lico wystawi w stronę słońca.
Chloe Nomade to pachnidło, które akcentować ma odkrywczą naturę indywidualistek, tak ja "widzę" te perfumy. |
Podróżniczka bazuje głównie na swoich doświadczeniach, które stawia sobie za najważniejsze cele do osiągania. Wie, że wytyczanie sobie drogi przynosi rozwój. Cieszy się z prostych rzeczy - ukochała naturę i dalekie krajobrazy. Nie grupuje świata, fascynują ją kultury i ich różnorodność. W ludziach nie szuka podziałów, a właśnie punktów wspólnych. Wszystko, co posiada potrafi spakować do jednego plecaka - w myśl zasady, że jedyną pewną w życiu jest zmiana.
I kiedy już zaczynasz myśleć, że Nomade to zapach, w którym odnajdziesz gorący piasek, orientalny plener z kadziłem w tle, to dzieje się coś zupełnie odwrotnego. Nomade zaprasza do świątyni... spokoju. Przestrzeń, którą rysują te perfumy nazwałabym wysoko medytacyjną. Być może to właśnie w tym wschodnim wymiarze tkwi ten oazowy, ale też tułaczy i koczowniczy pierwiastek.
Konstrukcja Nomade plasuje się w szeregu kwiatowego szypru. Cytrusowe, witalne otwarcie prowadzi nas do lasu, w którym to woń świeżego, czystego powietrza miesza się z głęboką zielonością mchów. Miej na uwadze, że tych oranżowych nut jest tutaj naprawdę sporo. Na tyle dużo, że z łatwością (i wdziękiem) przedzierają się one do serca kompozycji. Wróćmy jednak do miękkiego podszycia z mchu, to ono obudowuje tę kompozycję. W tych obszarach jest odrobinę wilgotno... i cicho. Idealne miejsce do introspekcyjnych rozważań. Myśli nie wyjdą stąd poza horyzont drzew. Czuć spokojny, wychłodzony, oddech frezji. Jaśmin też się tu pojawia. Ten kwiatowy akcent mówi delikatnym i jasnym głosem. Słodkawy sok owocowy jest tu przełamany kwaskową nutą. Orzeźwiający napój wyciągany prosto z lodówki, ma dać ukojenie i wytchnienie w gorące dni. Być może to mirabelka tak właśnie smakuje, choć brzoskwinia, ze swoją włochatą skórką też ma tu wiele do opowiedzenia. Nomade to jedne z tych perfum, które czuję na sobie bardzo długo.
Skład perfum:
mirabelka, bergamotka, cytryna, pomarańcza, frezja, jaśmin, brzoskwinia, róża, mech dębowy, drzewo bursztynowe, paczula, drzewo sandałowe, białe piżmo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz