
Przebywanie z Narcisse nie jest rzeczą prostą. Nie wszyscy są gotowi na szaleństwa, które ma nam do zaoferowania ten zapach. Jednak zaręczam - warto go poznać! Otwarcie Narcisse, to jak sama nazwa sugeruje - narcyz. Jednak jeśli ktoś spodziewa się typowo kwiatowej kompozycji - będzie zaskoczony.

Narcyz pachnie tutaj trochę zielono, odrobinę niedojrzale, ale za to bardzo słodko. Tuż za nim pojawia się aromat gumy balonowej - od teraz dochodzi już do głosu upojna gardenia. Kompozycję otacza niesamowicie pyszne, owocowe trio - pulchna brzoskwinia, nabrzmiała morela i soczysty ananas. Nastrój tego pachnidła wybrzmiewa dusznymi, mokrymi nutami. Te owoce są gorące, parują. W sercu z kolei najmocniej zaakcentowane są kwiaty. Róża i olejek różany nadają Narcisse szlachetności. Czasem uda mi się też dostrzec cień jaśminowej bieli, zmieszany z wyrazistością przypraw. Jednak akcja zmienia się szybko. W tym momencie zauważam już, że nastąpił zwrot kompozycji - napuszone owoce wcale nie chcą się uciszyć, one zamilkły tylko na chwilę. Teraz buchają ze zdwojoną siłą i igrają sobie z nami - są trochę na granicy. Jestem pewna, że gdyby Narcisse zaserwowało jeszcze jedną dawkę takiej słodyczy - nie wytrzymalibyśmy tego. Ten brzoskwiniowo - ananasowy syrop udusiłby nas. Jednak, na nasze szczęście, w porę z pomocą przychodzi (ponownie) róża i drzewo sandałowe. Narcisse zaczyna się troszkę uciszać, wygaszać. Przewracam oczami ze zdumienia, wzdycham, nabieram powietrza w płuca - obcowanie z Narcisse zawsze jest dla mnie intensywnym doznaniem. Te perfumy mają charakter, wywołują emocje - dlatego tak je lubię.
Wydawać by się mogło, że po tym różano - drzewnym złagodnieniu Narcisse już odpuści, jego woń zaniknie... Tak się jednak nie dzieje. Narcyz pokazuje nam swoje następne oblicze - znów się przeistacza - tym razem łasi się do nas. Za sprawą wanilii staje się bardziej przytulny, "obejmij mnie" - woła skruszony - no tak, w końcu wcześniej już sporo narozrabiał...
Za co należy docenić Narcisse?
Za kompozycje, która niby jest słodka, ale nie jest to słodycz typowa dla dzisiejszych mainstreamowych perfum. Ta słodkość pojawiła się na rynku w 1992 roku - sami rozumiecie, że te perfumy należy powoli uplasować w kategorii retro. Za trwałość - zapach łagodnieje po jakichś 3 godzinach, ale - to niesamowite - jego wybrzmiewanie chyba nigdy się nie kończy... Na ubraniach potrafi on trwać i trwać, jak raz na nich osiądzie to nie chce się odczepić. Po prostu killer! Za wydajność - wystarczą 2 psiki by zapach kusił nas cały dzień. Swoją buleleczkę 50 ml zużywam zatem powolutku.
Jaka kobieta będzie sięgać po Narcisse?
Doświadczona życiowo, zdecydowana, nie bojąca się wyzwań, charakterna. Ostatnio wyczułam ten zapach w tłumie - nie wiem do jakiej kobiety należał - wiem jedno - pachniał uzależniająco.
A wy znacie już Narcisse? Co sądzicie o jego szaleństwach?

Skład perfum:
ananas, morela, kwiat pomarańczy, fiołek, brzoskwinia, aksamitka, przyprawy, goździk (roślina), gardenia, jaśmin, olej różany, róża, narcyz, balsam tolu, drzewo sandałowe, piżmo, wanilia i cedr