3 lutego 2017

Dior Dolce Vita


Dolce Vita to dla mnie taki.... rozleniwiony zapach. On rzeczywiście roztacza sobą opowieści o słodkim życiu, nie tylko za pomocą składników, które znalazły się w kompozycji. Perfumy te są tak cieplutkie, i tak promienne, że przenoszą mnie do lata, do wakacji, do beztroskich chwil. Widzę oczami wyobraźni samą siebie, bujającą się na hamaku, wygrzewającą na słońcu, czytającą książkę... totalnie zrelaksowaną, wolną. A w tle... czuję zapach sadu. Z pysznymi owocami. Z dojrzałymi morelami i brzoskwiniami, których lipcowy żar nie oszczędzał - mają nadpękniętą, lekko spieczoną skórkę, smakują słodziutko i wybornie. Zajadam się nimi a owocowy sok spływa mi po palcach. Doświadczam życia, słodkiego życia. Jest bardzo przyjemnie.


To, co najbardziej kusi i nakręca mnie w słodkim życiu, to wanilia. Piękna, namaszczona, skondensowana, rozgrzana. Czuć, że to wanilia niedzisiejsza, trochę retro. Owocowa na tyle, iż mam wrażenie, że ktoś postawił obok mnie ciasto z brzoskwiniami, jeszcze ciepłe, które pieści mi nozdrza i zmysły. Zastanawiałam się nad tym, która wanilia bardziej mi się podoba - ta Casmirowa, czy ta z Dolce Vity? Trudno mi wybierać, obie są niesamowite. Jedno jest pewne - klimatem są one bardzo podobne i polecam poznać Wam jedną i drugą.


Wanilia to jednak nie koniec wariacji na temat słodkiego życia. Później na mojej skórze pojawia się cynamon. ale nie taki zmielony i mocny. Dolce Vita pachnie bardziej jak cynamonowa laseczka o szlachetnych właściwościach, w skład której wchodzi także cynamonowa kora. Charakterność i intensywność cynamonu pięknie komponuje się z drzewem sandałowym i drzewem różanym. A gdy dodamy do tego jeszcze szczyptę kardamonu - waniliowa Dolce Vita nabierze od teraz bardzo przyprawowego, acz balsamicznego wydźwięku. Na samym końcu pojawia się także cedr, który potęguje drzewny wyraz. Wszystkie te ostre nuty łączy jednak jedno - balans. Osiadły sobie one na białych kwiatach i mięsistych owocach, przez co lekko się wyłagodziły, przygasły. Jednak podoba mi się ta przytemperowana, otamowana ostrość - bo choć te białe kwiaty widać tylko z oddali, to wiem, że one są i dodają kompozycji klasy. 


Słodkie życie to perfumy kojarzące mi się... ze spokojem. Pasują do kobiety, która nie ulega presji, nie szamocze się sama ze sobą, wie, że nic nikomu nie musi udowadniać, która każdy dzień postrzega jako najpiękniejszy i czerpie z niego pełnymi garściami. To zapach kobiety szczęśliwej i kochanej, otoczonej bliskimi, o których chce i lubi dbać. 

Moja Dolce Vita jest z sierpnia 2016 roku. Jednak jeśli będziecie mieli możliwość - sięgnijcie po starsze wersje tego zapachu. Dolce Vita po reformulacjach (domyślam się, że nie jednej, a wielu) dużo straciła, zwłaszcza na intensywności składników. I choć nadal jest piękna i mimo wszystko potrafi mnie zachwycić - bardzo zubożała jej trwałość. Po 2 godzinach na mojej skórze opowieść o słodkim życiu kończy swój żywot. To naprawdę przykre. Te zmiany w składzie poszły chyba jednak o krok za daleko...

Czy ktoś z Was pamięta, jak pachniała Dolce Vita zaraz po pojawieniu się na rynku?
Na jakich jeszcze perfumach, Waszym zdaniem, reformulacja odbiła się aż tak bardzo, jak w tym przypadku?

Skład perfum:
lilia, brzoskwinia, grejpfrut, bergamotka, róża, kardamon, morela, magnolia, cynamon, heliotrop, brazylijskie drzewo różane, drzewo sandałowe, kokos, wanilia cedr 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP