27 lipca 2020

Vivienne Westwood Boudoir


Buduary pojawiły się na początku XVIII wieku we Francji i pełniły kilka ważnych funkcji: były garderobą, pokojem kąpielowym, a także miejscem relaksu. Buduar to przestrzeń urządzona wytwornie i z przepychem, zajmowana przez panią domu, powstała z potrzeby intymności. Miejsce to jest synonimem zmysłowości przynależnej tylko kobiecie. Boudoir to perfumy akcentujące to, co dzieje się za kulisami, za zasłoną, czyli w obszarach do których nie mamy wstępu. Jako widzowie możemy podziwiać tylko efekt końcowy przedstawienia, ale to w kuluarach rozgrywają się najciekawsze scenariusze wypełnione żeńską manierą. 

Vivienne Weestwood Boudoir to perfumy ekspresyjne i teatralne. Do pełnego rozkwitu potrzebują sceny - świateł, aplauzu publiczności i adoracji.

Boudoir ze swoim ekstrawertycznym nastawieniem jest dla mnie bardzo teatralny i dynamiczny - te perfumy wyrażają się poprzez ruch. Jesteśmy tu wręcz zmuszani do uczestnictwa w tych zapachowych pląsach. Cały wydźwięk zapachu ocieka sensualnymi przymiotami. Boudoir to perfumy niezwykle kokieteryjnie i łaszące się, jednak cały ich flirt jest idealnie wyważony, nie ma przekraczania granicy dobrego smaku. Owszem, można nazwać te perfumy wulgarnymi, ale nie należy wtedy nadawać temu słowu cech pejoratywnych. Wulgarność nie zawsze oznacza przesadę, czasem jest po prostu wyrazem ekspresji i... przyjemnością. I tak, Boudoir to perfumy niebywale przyjemne, oddane uciechom ciała i ducha. Są władcze i ekspansywne, nie pozostawiają miejsca na oddech, przyduszają swoją pudrową frywolnością.

Boudoir to historia o tym, jak z pozoru zwykła twarz, może nabrać plastycznej oprawy - przy pomocy damskiego arsenału kosmetycznych sztuczek. To perfumy, które do pełnego rozkwitu potrzebują sceny - świateł, aplauzu publiczności, adoracji. Boudoir to melodramat, sztuka dywagująca o tym, w jaki sposób należy kochać kobietę - szaleńczo i nieustająco, temperamentnie i nasycenie. Z całym wachlarzem trudnych do zrozumienia emocji. Kobieta ubrana w te perfumy portretuje się silnie i charakternie, co nie znaczy, że nie ma w niej uległości - czasem lubi być zależna od mężczyzny. 

Boudoir to pachnidło o pudrowym wysyceniu, puder jest tu słodkawy, ale nie w sposób jadalny, tylko kuszący. Boudoir kreśli dużo dawnych odniesień, na pierwszym planie pobrzmiewa goździk - kwiat często wykorzystywany do kreacji perfumowych w latach 90-tych. Kwiat pomarańczy też prezentuje się tu prężnie i esencjonalnie. Jednak mimo wszystko to aldehydy spinają cały zapach jedną klamrą. Są stanowcze i trochę niedzisiejsze, ale nadal całkiem noszalne. Kompozycja nie zestarzała się za ich sprawą aż tak bardzo. Suchy tytoń i cytrusy sprawiają, że postrzegam zapach jako zbudowany z wielu wymiarów. W sercu pojawia się róża, a raczej woń zasuszonego jej kwiatu. Wiele tu też orientalnych wstawek, przypraw w postaci kardamonu, cynamonu, czy kolendry. Nie ważne jednak z której strony spojrzysz na Boudoir, to pachnidło zawsze nosi znamiona roznamiętnienia. Sekrety i pragnienia napiętrzają się, eskalują... i ostatecznie rozbudzone do granic możliwości, wybuchają. Boudoir to perfumy zawładniające. Chwilami chaotyczne. Można mieć z nimi burzliwą relację. Ja jednak odnalazłam w nich cząstkę samej siebie. One tak nieprzyzwoicie pełnie scalają się ze mną. Pod "rządami" Boudoir czuję się słaba. A właściwie to chciałam powiedzieć, że mam słabości do pudrowych namiętności...

Skład perfum:
aldehydy, kwiat pomarańczy, aksamitka, hiacynt, bergamotka, kolendra, goździk, korzeń irysa, jaśmin, róża, kardamon, narcyz, drzewo sandałowe, paczula, cynamon, wanilia, liść tytoniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP