22 stycznia 2017

Narciso Rodriguez Narciso Rodriguez for Her edt


Narciso Rodriguez For Her EDT to pachnidło, obok którego nie powinno się przechodzić obojętnie. Jeszcze nigdy nie dane mi było poznać perfum tak bardzo osadzonych we wspomnieniach, w przeszłości, w czasoprzestrzeni. I tu wcale nie chodzi o to, że ten zapach ma wydźwięk retro - nie ma, to ja staję się jakaś bardziej retrosensualna, gdy noszę te perfumy na sobie, z uwagi na obrazy, które mam wtedy w głowie...


Wyobrażam sobie opuszczony dom, w środku pokryty już kurzem, dotknięty ręką czasu. Wszystkie meble, sprzęty, książki, stoją wyniszczone, jakby wyblakłe, a na drewnianym stole leżą jeszcze stare gazety, sprawiające wrażenie, jakby ktoś położył je tutaj dopiero wczoraj... I wtedy słyszę coś, co sprawia moim uszom duży dyskomfort; mianowicie przemożną ciszę. 

For Her EDT, perfumy przykurzone, zaprzeszłe, emocjonalne, samotnicze. Najczęściej sięgam po nie wtedy, kiedy chcę spojrzeć na coś z dystansu, albo gdy sama chcę ten dystans stworzyć, bo jest to zapach chłodny, formalny i bardzo "na serio". Ale jakże piękny... Cudowny bez dwóch zdań. Intymność, jaka bije z tego czarnego flakonika jest upajająca. Prosta forma buteleczki także podkreśla jego szlachetność. Moje własne 50 ml zapachu przywędrowało do mnie stosunkowo niedawno, ale szybko wytworzyła się między nami duża więź, pewnego rodzaju bliskość. Bo choć czasem żyjemy w odosobnieniu, zawsze nadchodzi taki dzień, że chcę, a nawet potrzebuję tego zapachu użyć.


Pierwsze minuty w towarzystwie For Her EDT są dość gorzkie - musisz więc przyzwyczajać nos do tego, że nie znajdziesz w tej kompozycji ani odrobiny słodyczy. Narciso Rodriguez jest specem od innych doznań. Tych, które wwiercają się w głąb duszy. Bergamotka w połączeniu z osmanthusem i kwiatem afrykańskiej pomarańczy daje wyraz... powiedziałabym obojętny, a nawet oschły, lekko wyobcowany. By najlepiej i najpełniej przeżyć impresje, które oferuje Ci na samym początku For Her... potrzebna Ci jest tylko chwila samotności, czas sam na sam ze sobą. Tak wiele, a tak niewiele. Wtedy dostrzeżesz czystość, płynność i przejrzystość tego zapachu. Wyobrazisz sobie horyzont... Bezkresny, bezosobowy. Tylko Ty i natura. Odnajdziesz w sobie swój pierwotny instynkt. Poczujesz harmonię i głębię. 


Później na skórze pojawi się piżmo... Esencjonalne, nasycone, proste i zarazem skomplikowane w swoim wydźwięku. Piżmo szampańskie, które mocno uderza po zmysłach. Piżmo mydlane, które jest pewnego rodzaju obłokiem, na którym będziesz mógł się unieść. A potem, niby ukradkiem, ujawni się wanilia, która będzie tłem, i której prawdopodobnie nie zauważysz. Spostrzeżesz natomiast coś innego, bardziej cennego - moment, w którym wanilia zacznie delikatnie ogrzewać całą kompozycję. Wtedy Narciso przytuli się do Ciebie, odda Tobie swoje własne ciepło, które wcześniej tak bardzo skrywał pod płaszczykiem oziębłości... 

Wybaczcie, ale ja nie umiem inaczej zrecenzować tych perfum. Przy Narciso zapominam o wszystkich nutach i akordach, one schodzą gdzieś na dalszy plan. Jeśli chcecie poznać zapach bliźniaczko podobny do For Her EDT, to sięgnijcie po Lovely od SJP. Zaznaczam jednak, że to Narciso ma w sobie więcej duchowego pierwiastka. Warto więc dać mu szansę i spróbować go po prostu zrozumieć. Trwałość znakomita, wielogodzinna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP