9 kwietnia 2017

Mugler - Angel


Koniec lat osiemdziesiątych, początek lat dziewięćdziesiątych, to królestwo pachnideł orientalno - kwiatowych (Obsession, Samsara, Poison). W podobnym czasie, dokładnie w 1992 roku, na rynku perfumowym pojawia się Angel od Thierrego Muglera, i szturmem dokonuje przewrotu w zapachowym świecie. Angel, nazywany pierwszym przedstawicielem rodziny gourmand - rozpoczyna nowy trend w perfumiarstwie - modę na zapachy "smaczne", z wykorzystaniem nut jadalnych.


Sława Angela nie słabnie i trwa do dziś. Co jest zatem w tym zapachu takiego, że pokochały go kobiety na całym świecie? Być może chodzi tu o kontrowersyjną naturę tego pachnidła. Angel to perfumy z pogranicza. Nie da się o nich zapomnieć, bo wywołują nieustanne dyskusje - albo się je kocha, albo nienawidzi. Anioł potrafi otulać i podduszać jednocześnie. I nie tylko sam zapach, ale także cała otoczka wokół niego (przepiękne reklamy, cudowny, gwieździsty, jakby rzeźbiony w lodzie, flakon, nowatorstwo) - intryguje.


Otwarcie tych perfum jest trudne. Czuję ogromy, paczulowy ciężar, z odrobiną smutku - mam wrażenie, że ten anioł naprawdę dużo dźwiga na swoich barkach. Paczula przyjmuje kształt ziemistej, metalicznej, podmokłej, niepokojąco wilgotnej cieczy. Będzie z nami do końca wybrzmiewania zapachu, więc jeśli nie znacie jeszcze Angela, przygotujcie się na ciekawe doznania. Tak samo wypadają też testy nadgarstkowe - paczula dominuje i przygniata pozostałe składniki, dlatego należy nanieść Angela bezpośrednio na skórę, globalnie, dać mu szansę na wyewoluowanie. Po kilku minutach od aplikacji, gdy wilgotność trochę opadnie, pojawi się niebiańskie tło, które stworzy przeciwwagę do tych mrocznych niuansów.


Jak wygląda Anioł?

Muglerowy Angel to bladolica postać, o białych włosach, owiana tajemniczą aurą, trochę zdystansowana, skryta. Trudno określić jej płeć - te perfumy, teoretycznie przeznaczone dla kobiet, może z powodzeniem nosić także mężczyzna. Jest w nich bowiem jakiś niedosłowny, niewynikający z nut, lekko unisexowy pierwiastek.

Niebo u Angela jest słodkie - pachnie gorzką czekoladą, karmelem, wanilią. Miękkie chmury przybrały kształt waty cukrowej, chwiejącej się na patyku. Mimo wszystko jednak, te ciepłe, cukrowe tony, nie eliminują poczucia zimna, które znam tylko z Muglerowej kompozycji. To specyficzny chłód, tworzący niezapomniany klimat. - Temperatura w niebie spada poniżej zera. Sklepienie zamienia się w lodową, krystaliczną taflę. Tylko od czasu do czasu pojawia się na nieboskłonie słońce - pełne ciepłej wanilii i lukrowanej fasoli tonki.


Nuty poboczne w Angelu, pomimo ich mnogości, grają jedną melodię. Raczej ciężko jest je tutaj wszystkie odnaleźć, są perfekcyjnie wymieszane. A sam zapach to raczej suma akordów, niż pojedynczych nut. Miodowo - waniliowa słodycz przeplata się z intensywnym, owocowym sokiem, a także z kwiatowymi wstawkami. Angel to dzieło skończone... Czy piękne? Nie umiem ocenić. Noszę ten zapach jednak chętnie, zwłaszcza wtedy, gdy potrzebuję silnych bodźców. Na pewno jest w tej kompozycji artyzm, zamysł (trochę szalony). Nie jest to tylko mieszanina różnych składników, to przede wszystkim mozolnie upleciona woń. Angel to perfumy z historią.

A wy co sądzicie o tym zapachu? Jakie emocje wywołuje w Was ta kompozycja?

Skład perfum:
melon, kokos, mandarynka, liść czarnej porzeczki, jaśmin, bergamotka i wata cukrowa, miód, morela, jeżyna, Śliwka, orchidea, brzoskwinia, jaśmin, konwalia, czerwone jagody i róża, asolka tonka, ambra, paczula, piżmo, wanilia, ciemna czekolada i karmel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP