6 września 2020

Giorgio Armani My Way


Nowe pillarowe perfumy My Way marki Giorgio Armani, to kreacja, która swoim hasłem przewodnim "i am what i live", zachęcać ma kobiety do poszerzania horyzontów - tych geograficznych, ale też i myślowych (emocjonalnych). Piękny flakon i wymyślny korek (który symbolizuje naszą planetę), to tylko dopełnienie historii o "ważności" poznawania świata i podążaniu własną drogą. Szanuję, że powstanie tych perfum, wiąże się z zaangażowaniem w ekologiczny projekt. Jak zatem te wizje przekładają się na sam zapach? Niestety, nie mam dobrych wieści - My Way jest... nieprawdziwy - i to jest właściwie mój główny zarzut. 

Giorgio Armani My Way to perfumy, które portretują białe kwiaty w sposób nowoczesny. Niestety, kompozycja nie broni się - kwiaty tak ujęte, tracą swoje pierwotne, szlachetne piękno.

Mamy tu "nowoczesne" ujęcie białych kwiatów - tuberoza zanurzona (a właściwie i zakurzona) w syntetycznym piżmie - tak. Kremowy jaśmin i wibrujący kwiat pomarańczy - a i owszem, też tu są, tylko dlaczego te kwiaty giną przygniecione sztucznością? My Way nie ma wiele wspólnego z roślinną narkotycznością, szlachetnością, czy upojnością - zapach jest po prostu "świeży" (za sprawą bergamotki), całościowo raczej płaski. I tak, w perfumach My Way broni się jedynie bergamotka. Swoim energetycznym wyrazem wprowadza ona w te perfumy żywotność. To cierpkie i kwaskowe (a nawet zielonkawe) doznanie bergamotki rzeczywiście nakazuje nam rozwijać się - żyć i doświadczać, tu i teraz! Niestety, ten miły moment obserwujemy tylko na wstępie, później siła bergamotki wycofuje się, a właściwie to mogę powiedzieć, że cała kompozycja się wycofuje - gaśnie coraz bardziej, a na skórze pozostaje tylko cień cytrusów, piżmo (ciężkie do strawienia w tak dużej ilości) i waniliowopodobny, słodki ton. Zaczynam zastanawiać się, gdzie podziały się białe kwiaty? Kompozycja zamiast rozwijać się, wytraca się. Dla przykładu, potrafię docenić białe kwiaty sportretowane "teraźniejszym" okiem - zdradza to chociażby moje uwielbienie do Givenchy L'interdit - umówmy się, ta ambroksanowa tuberoza też nie brzmi zbyt naturalnie, ale ma pazur, moc i ten "wciągający element", który przekonuje mnie do tego zapachu - dbałość wykonania. (Czy ktoś jeszcze, oprócz mnie, zauważa, że My Way, to prawdopodobnie odpowiedź na L'interdit? - te zapachy wiele łączy, ale też i wiele dzieli - choćby sposób poprowadzenia kompozycji - w wydźwięku oba zapachy są podobne, ale L'interdit bucha swoim "naelektryzowaniem", a My Way przyjmuje "delikatne" wcielenie - to mógłby być komplement, ale niestety nie jest, bo zapach po prostu obumiera.) Czy My Way się spodoba? - Poszukiwaczom autentycznych woni i perfumowych doznań, zapewne nie.   

Skład perfum:

bergamotka, kwiat pomarańczy, tuberoza, indyjski jaśmin, madagaskarska wanilia, białe piżmo, cedr virginia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP