10 czerwca 2017

Guerlain Mon Guerlain


Długo zwlekałam ze zrecenzowaniem prawdopodobnie najważniejszych perfum tego roku. Początkowo byłam oporna wobec Mon Guerlain. Nie tylko sam zapach wzbudzał we mnie sprzeczne uczucia, (które trudno mi było pomieścić w sobie), ale także cała promocyjna otoczka wydawała mi się mocno naciągana, nieprawdziwa wręcz. Kampania reklamowa - choć piękna, jest mocno przekłamana. Video przedstawia Angelinę w otoczeniu lawendy, sugerując, że to właśnie ten składnik będzie w Mon Guerlain dominujący. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Mon Guerlain to perfumy z gatunku słodkich, płynące na fali Si, La Vie Est Belle, Black Opium. Obiektywnie Mon Guerlain to perfumy dobre (choć widać, że powstały z inspiracji innymi topowymi zapachami). Jednakże od marki z taką tradycją i zapleczem można, a nawet trzeba oczekiwać pachnideł bardzo dobrych, lub wybitnych, szukania nowych zapachowych rozwiązań.


Przemyślałam sobie to wszystko jeszcze raz na spokojnie, i po jakimś czasie przestałam się w końcu oburzać - nie będę walczyć z wiatrakami. Perfumy zostały wypuszczone na rynek dla zysku, a że obecny trend zapachowy jest jaki jest - można było więc oczekiwać, że Mon Guerlain będzie masowe, by stać się popularne.

Sam zapach ma jednak w sobie pewnego rodzaju nienachalność, migotliwość, świetlistość. Słodycz, o której pisałam powyżej nie jest mocno dosadna, tandetna. Mon Guerlain to waniliowy cukierek, ale z klasą.


Już od pierwszej aplikacji wiemy, że będziemy mieć do czynienia z zapachem z rodziny gourmand. Wraz z otwarciem pojawiają się jednak nuty przełamujące trochę landrynkowe niuanse - cierpka bergamotka dodaje na starcie odrobinę goryczki. Nie bójcie się zatem, że zasłabniecie z nadmiaru cukru. W tle wpleciono lawendę, którą odbieram w sposób niedosłowny. Prawdopodobnie gdybym nie wiedziała, że lawenda jest w składzie perfum, mogłabym jej istnienie przeoczyć... Ale to właśnie ona, choć słabo zauważalna, nadaje Mon Guerlain niebanalności. Przełamuje całość i dopowiada elegancji. 


Wraz z rozwojem zapachu na mojej skórze zaczyna robić się coraz bardziej słodko. Rozkład sił w kompozycji przejmuje bób tonka. Specyficzna woń, pachnąca niczym skwierczący na patelni karmel od teraz dominuje. Na tym etapie Mon Guerlain kojarzy mi się z innymi perfumami, w których też można znaleźć sporo karmelu - Juicy Couture - Viva La Juicy Gold Couture. Obok tonki, (i obok wanilii), pojawia się jasny punkt układanki - jaśmin. Jaśmin dźwięczny, mieniący się, zalotny. Dzięki niemu Mon Guerlain staje się zapachem bardziej kremowym i pastelowym w swoim wydźwięku. Na samym końcu szeregu nut ustawił się irys, który, odpowiada za zmysłowe tony Mon Guerlain. Irys, (choć żywcem wyciągnięty z La Vie Est Belle marki Lancome), pięknie zagrał w zestawieniu z wanilią i tonką. (co ciekawe w La Vie Est Belle mamy dokładnie ten sam zestaw nut - irys, wanilia, tonka). 


Nosząc Mon Guerlain staram się jednak odejść od wszelkich porównań i rozkoszować tym, co ma mi do zaoferowania ten zapach. Nie oglądam się w żadną stronę. Wy też spróbujcie popatrzeć na Mon Guerlain jak na nowe istnienie. Stwórzcie swoją własną interpretację perfum Mon Guerlain. Kiedy skupiam się na myśleniu już tylko o "Moim Guerlain", czuję błogość. Wyobrażam sobie, że stąpam po fioletowych polach, a nade mną wisi różowe niebo...

Dajcie znać, gdzie wy wędrujecie myślami, nosząc nowe perfumy marki Guerlain! 

Skład perfum:
bergamotka, lawenda, jaśmin, irys, wanilia, australijskie drzewo sandałowe, bób tonka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP