27 lutego 2017

Lancome Tresor in Love


Muszę przyznać, że ze wszystkich flankerów z "Tresor" w nazwie, tylko ten zbliża się delikatnie do klasyka od Sophii Grojsman. Wykorzystano tutaj bowiem podobne nuty zapachowe - w obu kompozycjach zaserwowano nam brzoskwinię. W przypadku In Love, czyli odmłodzonej wersji, zamiast moreli użyto nektarynki. Mogłoby się więc wydawać, że klimat tych perfum będzie podobny... Tak jednak nie jest, gdyż owocowe nuty w In Love pokazano w zupełnie innym otoczeniu. W klasyku dominowały dojrzałe, muśnięte słońcem, nabrzmiałe owoce wraz z ich cenną skórką. W In Love z kolei z owoców wydobyto ich soczystość. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że całość rozrzedzono dużą ilością wody, przez co zapach stracił intensywność. Niektórym te perfumy mogą się wydać nijakie - przygotujcie się na to, że wszystkie składniki w Tresor In Love są nieostre, jakby za pudrową mgłą, wycofane, stojące z tyłu. Słychać ich pogłos, ale nie można dostrzec tutaj żadnych wyraźnych konturów. Ten puder, piżmowo-owocowy, także dość niedookreślony, przytłumiony, jest tutaj ważnym składnikiem. Cała kompozycja jest nim spowita, należy więc mieć to na uwadze.


Tresor In Love otwiera się anemicznym, brzoskwiniowo - morelowym akordem, który, dzięki kilku kroplom bergamotki, sprawia wrażenie rześkiego, świeżego, powietrznego. Pojawia się tutaj także czerwony pieprz, ale nie jest on nachalny, dominujący, czy świdrujący w nosie. Lekko i zwiewnie pobrzmiewa w tle, jest wyczuwalny, ale nie wpływa jakoś mocno na rozkład sił w kompozycji. Wstępując do nut bazy, odmłodzony Tresor pokazuje się nam z bardziej kwiatowej strony. Mocną, piękną, czerwoną różę z klasycznego Tresora, zastąpiono tutaj różą z Taif o bladoróżowym zabarwieniu. To wątłe kwiecie jest bardzo dziewczęce, urocze, romantyczne, wiosenne... ale i niestety, w połączeniu z jaśminem, także lekko mdlące.


Trudno mówić tutaj o jakimś perfumowym szaleństwie, czy zmienności. Zaletą In Love jest zapewne jego nienachalność. Sprawdzi się w dni, kiedy chcemy odpocząć od mocnych pachnideł, jednak nie zafunduje on nam wybitnych, olfaktorycznych doznań. W kategorii woni świeżych, oceniam go całkiem przyzwoicie, jednakże biorąc pod uwagę całe dostępne spektrum zapachowe, z bólem serca przyznaję, że to dość słabe perfumy, ale o zaskakująco dobrej trwałości. Sprawdzą się wiosną i będą pasowały młodym dziewczynom, które odkrycie klasyka mają jeszcze przed sobą. I to by było na tyle. Flakonik inspiruje mnie do osadzenia go w pięknych kadrach, natomiast sam zapach nie napędza mnie do tworzenia pachnących historii z nim w roli głównej, nie pobudza mojej wyobraźni.

A wy znacie już wersję In Love? Co o niej sądzicie? Jaki tresorowy flanker najbardziej się Wam podoba?

Skład perfum:
bergamotka, różowy pieprz, gruszka, nektarynka, jaśmin, róża z Taif, fiołek, brzoskwinia, piżmo, cedr virginia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP