Życie Gabrielle Chanel, zanim stała się słynną Coco, nie było wcale
proste. Matka Gabrielle, Jeanne, zmarła na gruźlicę, gdy dziewczynka
miała 12 lat. Albert, ojciec Gabrielle, nie potrafił wziąć
odpowiedzialności za córkę. Szybko oddelegował ją do sierocińca
prowadzonego przez siostry zakonne. Porzucenie, którego doświadczyła
dorastająca Gabrielle zapisało się w niej na zawsze. W sierocińcu
panowała dyscyplina, a dziewczęta uczyły się tam pracy. Coco zajmowała
się m.in praniem i reperowaniem zniszczonej odzieży. To właśnie dzięki
tym praktykom nauczyła się szyć. Gdy skończyła 18 lat, mając możliwość
zostania zakonnicą, a tym samym i dalszego życia w klasztorze, ona
zaryzykowała... i wybrała wyprowadzkę. Dla Gabrielle pozostanie w
klasztorze było równoznaczne z wyrzekaniem się samej siebie. A ona marzyła
przecież o tym, by doświadczać możliwości wielkiego miasta - i o tym
właśnie mówią te perfumy. Oznaczają nic innego, jak odsłonięcie się,
odkrycie własnej, tylko do nas przynależnej ścieżki. Dla Gabrielle ważne
było poszukiwanie - przyjemności i promienności życia. O tym "zrywaniu" tego, co nas uwiera, pięknie opowiada reklama tych perfum z Kristen
Stewart, wcielającą się w młodą Gabrielle. Gabrielle też próbowała
oderwać się od swoich przeżyć, pytana o młodzieńcze lata często zatajała
prawdę.
Chanel Gabrielle to perfumowa historia życia Gabrielle Chanel, zanim stała się słynną Coco. |
Mimo
niewątpliwych pozytywnych (radosnych) akcentów tego zapachu, to właśnie
dzieciństwo zdefiniowało Gabrielle. Coco "tęskniła za wszystkim, co
białe, proste i czyste, za obrusami piętrzącymi się w kredensach,
bielonymi ścianami."* - to były jej głęboko zapisane wspomnienia i
sentymenty z Aubazine (opactwo we Francji, gdzie znajdował się
sierociniec w którym przebywała Gabrielle).
Właściwie
to na tym mogłabym zakończyć opisywanie tych perfum. Już sama historia
Gabrielle silnie zarysowuje wyobrażenie zapachu. Ale porozmawiajmy
jeszcze przez chwilę o samej kompozycji, którą też można opowiedzieć słowami;
"biała, prosta, czysta".
Chanel
Gabrielle to radosna, promienna kompozycja, z wyraźnie zaznaczonym
ciepłym, białokwiatowym sercem. Podana w otoczeniu szlachetnych
cytrusów. |
Gabrielle
otwiera się cytrusowym akordem. Przed nami zakreśla się grejpfrutowo -
mandarynkowa elegancja, dobrze znana z innych zapachów tej marki.
Owocowe wrażenie dociążono kropelką soku z czarnej porzeczki, cierpkość
przeplata się zatem z powiewem rześkości. W sercu królują białe kwiaty, i
tak, słowo królują nie jest tu użyte na wyrost - kwiaty rzeczywiście
"panują" nad całością obrazu. Nie jest to jednak opasły, pompatyczny
bukiet, a raczej roślinność ucałowana słońcem. Ogrzany jaśmin łączy się w
przyjacielskim uścisku z upojnym ylang-ylang. Ten drugi wybrzmiewa tu
odrobinę plażowo - niczym ciepła skóra natarta balsamem. Za to kremowe
wrażenie odpowiada zapewne tuberoza, tu sportretowana lekko i
dźwięcznie. W przejściu pomiędzy sercem a bazą pojawia się gruszka, ten
moment ma niestety swoje słabe strony, nie brzmi zbyt naturalnie. Figura
Gabrielle oddala się coraz bardziej, w bazie słyszalne jest już głównie
piżmo, zmiękczone drzewem sandałowym i drewnem kaszmirowym. Tu
Gabrielle już praktycznie nie pachnie, zostawia za sobą jedynie
muśnięcie białawego ciepła.
Cieszę się, że
udało mi się podejść do tych perfum po raz drugi właśnie teraz. Emocje
związane z premierą już dawno opadły, łatwiej więc ocenić zapach z
pozycji zainteresowanego obserwatora, aniżeli impulsywnego poszukiwacza
potknięć. Owszem, te perfumy nie doskakują do poziomu Chanel No. 5, czy
nawet Chanel Coco, ale są świetliście i pogodnie opowiedzianą historią o
wzrastaniu, widzianą oczami młodej bohaterki. Gabrielle, choć
bezpieczna, jest też roześmiana i sympatyczna. Trwałość oscyluje w
granicach 6 godzin, przy delikatnej projekcji.
* cytat pochodzi z książki "Sekretne życie Chanel No. 5", Tyler J. Mazzeo
Skład perfum:
mandarynka,
grejpfrut, czarna porzeczka, tuberoza, ylang-ylang, jaśmin, kwiat
pomarańczy, gruszka, różowy pieprz, konwalia, drzewo sandałowe, piżmo,
drewno kaszmirowe, irys
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz