3 października 2017

Lancome La Vie est Belle L'eclat


Testuję (poznaję) perfumy bo chcę sprawić sobie radość z powodu pachnących bodźców, tym samym dotrzeć do pięknych i ciekawych kompozycyjnie woni - zachwycić się. Ważny jest dla mnie także aspekt przekazu (tematu), który za danym zapachem stoi. Staram się otworzyć umysł na tyle szeroko, by dostrzec kształty próbowanego pachnidła, rozpoznać zarysy osób, które mogłyby się z danym zapachem zidentyfikować, "ubrać" perfumy w ludzkie historie. Zazwyczaj, w kontakcie z perfumami, w mojej głowie tworzą się kadry - obrazy, do których przenoszę się w wyobraźni. Od jakości tych obrazów zależy moja emocja na temat zapachu.


Ten krótki wstęp nie jest przypadkowy. Dziś chcę opowiedzieć Wam o pachnidle, który nie porusza we mnie żadnej pozytywnej struny. Nie wywołuje nawet chwilowej ekscytacji. Nie mam ochoty tych perfum ani doświadczać, ani przeżywać. Nie umiem także o nich pofantazjować, w moich myślach nie rozgrywa się żaden miły scenariusz z nimi związany.

La Vie Est Belle L'eclat to zapach - balon, który wypełniony powietrzem, urósł do wielkich rozmiarów. Wydmuszka - odbicie, która próbuje, dzięki pierwszej wersji tegoż pachnidła, wspiąć się niechlubnie po drabinie sławy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że odmiana L'eclat jest po prostu... prymitywna... (w odróżnieniu od klasycznej wersji edp, którą oceniam dobrze).


Tym razem Lancome zrezygnowało z nut, które wywołują miłe wrażenie podczas obecności z La Vie Est Belle edp. Model L'eclat okrojono o (całkiem ładnego) irysa! Niestety teraz jedynym punktem wspólnym między klasycznym La Vie Est Belle, a wariacją L'eclat jest słodycz. W przypadku odsłony L'eclat - słodycz sztuczna, płaska, tania, do bólu wtórna, mdląca, przyprawiająca o ból głowy... W kontakcie z La Vie Est Belle L'eclat doświadczam tylko jednego uczucia - zniesmaczenia...

La Vie Est Belle L'eclat nie uwypuklił w żaden sposób piękna, zmysłowości, kobiecości i rasowości białych kwiatów. Odebrał im prawo głosu przykrywając je nieefektowną, banalną, powierzchowną, ordynarną wanilią, która na wstępnie wręcz powala siłą swojego rażenia... Zapach robi się znośny dopiero po godzinie obcowania z nim. Wtedy się lekko wycisza, cukier przestaje wrzeszczeć. Poza tym małym aspektem, La Vie Est Belle L'eclat nie wykazuje tendencji do zmienności, do zaskakiwania...

I tylko na koniec tak nieśmiało sobie myślę, że przecież z kwiatu pomarańczy, i prawdopodobnie też z jaśminu (tak, ewidentnie czuję jaśmin, wyraźnie inspirowany jaśminem alienowym) można by wyrzeźbić piękno... Tak się jednak nie stało. Nie tym razem...

Dajcie znać, czy znacie już La Vie Est Belle L'eclat i przede wszystkim - co sądzicie o tych perfumach!

Skład perfum:
bergamotka, kwiat pomarańczy, białe kwiaty, drzewo sandałowe, wanilia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TOP